Od początku spotkania to drużyna Bodzosa dominowała na boisku. Mimo ciężkich warunków pogodowych nasi nasi gracze raz po raz próbowali pokonać bramkarza rywali, jednak jakby zapomnieli, czym jest skuteczność. Goście bronili się praktycznie całą jedenastką, tylko raz na jakiś czas wyprowadzając raczej niegroźne akcje. Najlepsze okazje do zdobycia gola w pierwszej połowie mieli Waldek Miazga oraz Kuba Jurczyński. Obydwaj jednak mocno chybili- pierwszy nogą, drugi głową.
Po zmianie stron nasi piłkarze całkowicie zdominowali swoich przeciwników. Ci bronili się jak mogli, ustawiając "autobus" we własnym polu karnym i ograniczając się tylko długich wybić na swojego jedynego napastnika. Mimo tego ustawienia, Bodzos stworzył sobie naprawdę wiele klarownych sytuacji, jednak w tym dniu szczęście sprzyjało widocznie komuś innemu. W samej końcówce piłka powinna wpaść do bramki co najmniej trzy razy, jednak najpierw prawdziwą "patelnię" zmarnował Jakub Jurczyński, a później fenomenalnymi interwencjami popisał się bramkarz Stasiówki, który najpierw obronił kolejne, nieprzyjemnie uderzenie głową Jurczyńskiego, później zatrzymał strzał Łukasza Chęćka i wreszcie sparował piłkę na poprzeczkę po rzucie wolnym wykonywanym przez Łukasza Korzeckiego.
Do końca spotkania utrzymał się więc bezbramkowy remis, co jest zdecydowanym sukcesem dla przyjezdnych, ale też wielką porażką dla zespołu Bodzosa.