Inauguracja rundy wiosennej sezonu 2015/16 w wykonaniu Bodzosa wypadła całkiem nieźle. Rozgromiliśmy bowiem zespół Góry Motycznej 6:0.
Trzeba przyznać, że mimo iż rywal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, nie zlekceważyliśmy go. Sami mięliśmy także problemy kadrowe, gdyż w niedzielę z powodu kontuzji oraz innych przyczyn, nieobecnych było kilku naszych zawodników.
Do spotkania podeszliśmy jednak skoncentrowani. Od pierwszej minuty gra toczyła się do jednej bramki. Przeważaliśmy jednak ciężko było o dokładne rozegranie z uwagi na stan boisko, chodź nie jestem pewien czy bardziej na miejscu nie byłoby w tym przypadku określenie "klepisko".
Ok 25 minuty groźnie sfaulowany został nasz obrońca, Michał Książek. W efekcie tego musiał opuścić boisko, a chwilę później ze zwichniętą nogą i uszkodzoną torebką stawową odwieziony został karetką do szpitala. Dosłownie małą chwilkę po tym incydencie objęliśmy wreszcie prowadzenie za sprawą Waldka Miazgi, który precyzyjnym strzałem po ziemi, tuż przy słupku, zdobył gola. Niedługo trzeba było czekać na kolejne trafienia. Najpierw Piotrek Kieta do końca czuwał w polu karnym rywali i dopadł do wypuszczonej przez bramkarza piłki pakując ją do bramki. Kilka minut przed przerwą na 0:3 podwyższył ponownie Waldek Miazga. Trzeba przyznać, że naszemu prezesowi piłka "siadła" na lewej nodze jak nigdy, a uderzenie w samo okienko z 30 metrów było z pewnością ozdobą tego meczu.
W przerwie kolejny zawodnik, nasz nowy nabytek - Kamil Nylec, z powodu urazu musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Łukasz Korzecki.
Druga połowa prawie niczym nie różniła się od pierwszej, prócz tego, że stwarzaliśmy sobie jeszcze więcej klarownych okazji. Dwukrotnie bramkarza rywali pokonał nasz debiutant - Mateusz Łojek. Strzału z pierwszej połowy naszemu prezesowi pozazdrościł Rafał Galas, jednak jego piękne i potężne uderzenie odbiło się od poprzeczki, a następnie od linii bramkowej. Worek z bramkami zawiązał Mariusz Nowak, który w końcówce, po indywidualnej akcji umieścił piłkę w sieci i ustalając wynik spotkania na 0:6.