W środowym spotkaniu 1/4 finału Pucharu Polski ChOZPN na boisku w Wierzbicy zmierzyły się: miejscowe Ogniwo oraz Eko Różanka. Historia rywalizacji tych drużyn przemawiała za przyjezdnymi. Podopieczni Sławomira Skorupskiego potwierdzili, że nieprzypadkowo grają na wyższym poziomie rozgrywkowym i zwyciężyli pewnie 4:1.
Gospodarze z Wierzbicy to aktualnie 12. drużyna w tabeli chełmskiej klasy okręgowej. Zawodnicy Marka Tarnowskiego wyprzedzają jedynie Orła Srebrzyszcze oraz Hutnika Ruda-Huta. Z kolei Eko Różanka pod wodzą Sławomira Skorupskiego plasuje się na 10. pozycji w lubelskiej IV lidze. W rozgrywkach pucharowych Ogniwo wyeliminowało w I rundzie ligowego rywala z Rudej-Huty, wygrywając 5:0. Dla odmiany Eko rozprawiło się na tym samym etapie rozgrywek z fajsławickim Frassati, zwyciężając na wyjeździe 6:1.
W środowe popołudnie lepsi okazali się zawodnicy z Różanki, choć rywale również mieli swoje szanse. Doskonałą zmianę w zwycięskim zespole dał Krystian Mikulski. 20-latek pojawił się na murawie w drugiej połowie i w ciągu minuty dwukrotnie pokonał bramkarza rywali.
POMECZOWE KOMENTARZE
Sławomir Skorupski (II trener Eko Różanka):–Dosyć szybko otworzyliśmy wynik, choć mogliśmy to zrobić jeszcze szybciej, bo już w 2′ mieliśmy sytuację bramkową. Później to gospodarze mieli stuprocentową okazję. Ich napastnik uprzedził naszego bramkarza. Miał już przed sobą pustą bramkę, ale trafił w boczną siatkę. Pierwszego gola wewnętrzną częścią stopy strzelił Vładysłav Magdysz. Podwyższyliśmy ten wynik za sprawą Michała Walaszka, który sam pociągnął akcję i oddał mocny, precyzyjny strzał w krótki róg bramki. W drugiej połowie weszli bramkarz Andrzej Macieńko i prawy pomocnik Krystian Mikulski. Za sprawą Krystiana strzeliliśmy dwie bramki. Ładnie odnalazł się w zamieszeniach podbramkowych. Przy drugim trafieniu asystował mu kolejny zmiennik – Michał Łobko. Następnie przydarzył się nam błąd w obronie.Marek Żakowski trafił w plecy napastnika rywali, a tamten znalazł się w sytuacji sam na sam.
Antoni Kruk (kierownik Eko Różanka):–W 4′ po zagraniu Wojtka Więcaszka z linii bocznej, uderzył świetnie po długim rogu Władysław Magdysz i było 1:0. Później piłkę z linii obronnej zagrał ładnie Łukasz Bartnik do Michała Walaszka. Ten urwał się prawą stroną. Wszyscy myśleli, że zacentruje, a on wjechał w pole karne i uderzył w krótki róg. W 60′ obrońcom znowu urwał się Więcaszek i zacentrował w pole karne. Krystian Mikulski jedynie dostawił głowę i było 3:0. Rywale ledwo zdążyli zacząć grę z połowy boiska, a chwilę potem Michał Łobko urwał się lewą stroną, docentrował płasko, a Krystian tylko dostawił nogę i było 4:0. Przy takim wyniku dokonaliśmy kilku zmian. Chcieliśmy oszczędzić zawodników na mecz z Powiślakiem. W 74′ Marek Żakowski wybijał piłkę ze środka obrony i trafił centralnie w Karola Stańczuka, a ten popędził sam i strzelił na 4:1. Wojtek Więcaszek w całym meczu miał trzy stuprocentowe sytuacje. Dwa razy próbował lobować, ale nieskutecznie. Okazje mieli też Magdysz i Walaszek. W 75′ bardzo ładnie uderzył Krystian Mikulski, lecz bramkarz wybił to jedną ręką na rzut rożny. Michał Walaszek w końcówce świetnie strzelił z wolnego, ale bramkarz rywali w tej sytuacji się postarał. Graliśmy ofensywnie, szybko piłką. Boisko było przygotowane znakomicie, pomimo że padał deszcz i zrobiło się ślisko. Mieliśmy przewagę w polu. Zmiany też okazały się bardzo dobre, bo każdy z zawodników uczestniczył przy strzelaniu bramek. Uczciwie przyznam, że rywale też mieli swoje szanse. Przykładowo, po jednej z akcji nasz bramkarz wypiąstkował piłkę na słupek, a w 92′ uratował nas wybiciem piłki Michał Łobko. Mimo wyniku nie można więc powiedzieć, że my jesteśmy mistrzami świata, a oni są słabi. Oceniam, że sytuacji było około 12 do 4 na naszą korzyść, więc wynik jest sprawiedliwy. Jedziemy w niedzielę do Końskowoli i zażartuję, że jeżeli tam wygramy, to znaczy, że jesteśmy lepsi od Motoru (śmiech).